rozmowa: Dominika Pronarska
Fotografia od zawsze była pasją Ewy Przedpełskiej. Swoje pierwsze pieniądze zarobiła właśnie na fotografii, będąc jeszcze nastolatką.
– Wygrałam konkurs dla młodych reporterów. Duży magazyn zapłacił mi za publikację moich zdjęć i za te pieniądze kupiłam swoją pierwszą lustrzankę – wspomina Ewa Przedpełska.
Jednak pomysł na połączenie tej pasji z biznesem pojawił się później i nierozerwalnie wiąże się z macierzyństwem. Miała 21 lat i była na trzecim roku studiów w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie, gdy dowiedziała się, że zostanie mamą.
– Zależało mi na tym, aby mieć własne dochody, a jednocześnie wiedziałam, że dzienne studia, opieka nad noworodkiem i praca 9-17 nie zmieszczą się w jednej dobie – mówi Ewa Przedpełska.
Miała też wielką potrzebę kontaktu z innymi kobietami, które były na podobnym etapie życia. Wśród jej przyjaciół założenie rodziny było wtedy jedynie odległym planem na przyszłość. Wiedziała też, że pierwszą ciążę przeżywa się tylko raz.
– To był dla mnie mocno formujący etap w życiu, który bardzo chciałam uwiecznić na zdjęciach.
Przeglądając oferty w internecie, nie mogłam znaleźć nikogo, kto zrobi naszej rodzinie piękne, autentyczne zdjęcia tych prostych momentów codzienności, do której ciężko będzie mi wrócić potem pamięcią. Na rynku nie istniała jeszcze wtedy lifestyle’owa fotografia rodzinna. Uświadomiłam sobie, że skoro ja nie mogę znaleźć fotografa dla siebie, to na pewno są też inne osoby, które szukają alternatywy dla stylizowanych sesji studyjnych i postanowiłam tę lukę na rynku wypełnić – opowiada Ewa Przedpełska. Dodaje, że gdyby nie macierzyństwo, prawdopodobnie nigdy nie znalazłaby odwagi żeby żyć ze swojej pasji. Patrząc z perspektywy czasu, to wszystko pięknie się ułożyło.
– W tym roku minie 11 lat od kiedy robię to na pełen etat i nigdy nie żałowałam tej decyzji – mówi Ewa Przedpełska. Dodaje, że ma duże szczęście – kocha swoją pracę.
– Jeszcze się w niej nie nudziłam – mówi Ewa Przedpełska.
W zbudowaniu sobie pozycji na rynku pomogło jej biznesowe zaplecze, które zdobyła na studiach. Firmę zakładała, chodząc jednocześnie na wykłady. – To było fenomenalne uczucie, kiedy mogłam przełożyć to, czego uczę się do egzaminów, bezpośrednio na swoją działalność. Mam wrażenie, że to duży problem artystów na rynku pracy – często są tak mocno skupieni na swojej twórczości, że trochę pomijają aspekty biznesowe, licząc na to, że jakoś to będzie. Niestety, rzeczywistość często pokazuje, że oprócz pomysłu potrzebna jest też odpowiednia strategia i konsekwencja w jej realizacji – radzi Ewa Przedpełska.
Jej zdaniem, rynek fotograficzny wciąż jest nienasycony. Obraz to dziś kluczowy nośnik informacji, emocji i potężne narzędzie reklamy.
– Sesje zdjęciowe stają się dla wielu osób swojego rodzaju rodzinną tradycją, a marki stale potrzebują nowych treści do promowania swoich produktów. To naturalnie zwiększa zapotrzebowanie na fotografów.
Zdarza mi się być mentorką dla początkujących fotografek i nigdy nie nastawiam jednak nikogo na natychmiastowy sukces, bo na rynku jest tłoczno. Kiedy zaczynałam, klienci pojawili się szybko, bo trafiłam z ofertą w niezaspokojoną potrzebę. Ponieważ byłam pierwsza, mogłam swobodnie się rozwijać, szukać procesu i tworzyć swój styl bez konieczności porównywania się do konkurencji. Gdybym miała przekazać tylko jedną radę do mam startujących ze swoimi biznesami, fotograficznymi i nie tylko, to byłoby to: róbmy swoje. Zgodnie z tym, co czujemy, na swoich zasadach, z otwartością, wytrwałością i szczerością – mówi Ewa Przedpełska.
Tłumaczy, że czas ciąży i urlopu macierzyńskiego to też często dobry moment na to, żeby spróbować wystartować ze swoim biznesem i przekuć pasję w pracę bez konieczności podejmowania radykalnych decyzji, takich jak rezygnacja z etatu. Wiele kobiet szuka też dla siebie w tym czasie przestrzeni na bycie kimś innym niż mamą. Ciężko to zrobić bez wsparcia, więc bardzo ważna jest wtedy też „wioska” – partner, przyjaciele, rodzina.
– Na pewno zarządzanie czasem i próba utrzymania równowagi między życiem rodzinnym, a pracą należy do największych wyzwań dla młodych mam zakładających własny biznes. Urlop macierzyński na początku wydaje się nieskończony i często wiążemy z nim wielkie nadzieje, ale myślę, że ważne, żeby nie nakładać na siebie zbyt dużej presji – radzi Ewa Przedpełska.
Bez względu na pomysł, wszystkie biznesmamy łączy to, że oprócz opieki nad dzieckiem, mają także silną potrzebę samorealizacji na innych polach. Często po urodzeniu dziecka uświadamiają sobie, w którym kierunku chcą pójść. Przykłady mam, których biznes działa z sukcesem, pokazują, że warto dążyć do celu.
Opublikowano w miesięczniku Franchising nr 05 (215) maj 2023 / artykuł Firma po urlopie macierzyńskim