I do nas w końcu przyszła wiosna, więc w sobotę uciekliśmy na joli bord na targ śniadaniowy. Po raz pierwszy udało nam zwlec się z łóżka na tyle wcześnie że nie wykupili jeszcze wszystkich rodzajów serów korycińskich;)
Tymek w siódmym niebie, bo dochodzimy już do tego etapu (ba, 13 miesięcy) że pozwalamy mu jeść większość rzeczy, na które trafimy w lodówce. Łamaliśmy się chlebem jak przystało na prawdziwe polskie gospodarstwo domowe, a był to chleb nie byle jaki. Szczerze mówiąc nie wiem czy kiedykolwiek zadowoli mnie już coś innego niż orkiszowy z żurawiną z Przystanku Piekarnia. Serio, lepiej być nie może, nawet zrobiłam dokumentację tego cuda leżącego na równie doskonałych i lubianych od lat serach korycińskich (post sponsorowany jedynie przez mój zadowolony żołądek!).
A propos jedzenia (popijanego pysznym koktajlem pod tajemniczą nazwą Zielony Goblin) wywiązała się też między nami i znajomymi dyskusja o byciu vege green fit czy po prostu zmiany swoich przyzwyczajeń żywieniowych. Otóż problem z tym mam jeden, a solidny, Bardzo chętnie jadłabym zdrowo i zielono, ale brakuje mi CUKRU. Od kiedy pamiętam (jestem wspominana) pierwsze kroki robiłam do cukiernicy stojącej na stole i wiele się w sumie w tym klimacie nie zmieniło. Może zamiast 7 łyżek cukru daję teraz do herbaty (z grzeczności i nawyku wyuoczonego) dwie. Nie wiem czy ktoś mnie rozumie, wiem że wszyscy lubią słodkie, ale ja bez cukru żyć po prostu nie mogę:) Może jakieś wskazówki? Jak jeść zdrowo, ale słodko (nie opierając się tylko na miodzie)?
Ale do rzeczy! Niewątpliwie atrakcją poranka było wpadnięcie, a raczej przysiądnięcie się (nie wiem czy takie słowo istnieje) do naszego długiego, pokrytego czerwoną ceratą w kratkę stołu TOP CHEFA:) Ok, jak się pewnie dowiecie z przyszłych postów (może namówię go na parę kulinarnych), u nas to Adam gotuje, a ja głównie zjadam więc większa atrakcja była to dla niego i Magdy, ale przyznam że jako że oglądaliśmy i kibicowaliśmy (dużo lepszy poziom i ciekawszy program niż Master Chef IMHO), bardzo miło było nam odkryć że Martin Gimenez Castro jest też przy okazji fajnym człowiekiem:) Niestety na zdjęciu wyszłam jak kulfon więc wrzucam takie tam, zmniejszone.
Kolejna refleksja z tego miłego przedpołudnia: kto sprzedaje dom na żoliborzu? Mimo że Adam lubi chipsy solone, a ja paprykowe to w jednej kwestii się zgadzamy: żoliborz to może być miejsce docelowe. Jeśli gram w totolotka to po to żeby wygrać żoliborz. Nie narzekamy, Bemowo wokół nas jest piękne, zrobiło się ciepło, Fort Bema obrodził w tysiące szkrabów, a ja wczoraj OPALIŁAM SIĘ na balkonie szlifując paletę (o tym może w następnym poście;). Żoli jednak ma w sobie coś czego nie mogę znaleźć w żadnej innej dzielnicy w Warszawie.
A na koniec coś na uśmiech (na mnie działa:)
Więcej świeżości na instagramie🙂
michael kors jet set logo large brown totes
Bag Happiness the tote blogDate Included: Come july 1st Twelve, 2006Wednesday auction web sites Product of the Week!This beautiful, genuine Hermes Black Vache Liegee Birkin 30cm will be fresh, faultless plus surprise encased, directly from Hermes sepci…
longchamp le pliage red eiffel tower handbag
August Age 14, 2007Celebrity eBay Inform: Tori Spelling’ohydrates Vintage Prada ClutchIt has been seen on reports a year ago.. whenever Tori Spellinga?utes super-rich dad passed on, he eventually left your ex without a penny and provided everythi…
longchamp deep blue eiffel tower bag
Yesterday, I had been over at a close friends home for supper and I observed that the woman was sporting this Louis Vuitton Epi Natural leather Neverfull tote throughout Violet. It turned out really eye catchy as well as very. The planning is really th…